Byłem, grałem, dałem ciała:D
W ostatnią niedziele odbył się największy turniej Kings of War w Polsce. Zgromadził 24 graczy i gdyby nie ograniczenia lokalowe byłoby co najmniej 2-3 osoby więcej, a przynajmniej o tylu wiem. Masa nowych twarzy, bardzo wysoki poziom, sprawna organizacja i świetna zabawa. Ogólnie kosmos, dwa rzędy stołów, zero ścisku. Pierwszy raz trzeba było zaklepać miejsce dużo wcześniej co pozytywnie wpłynęło na pozyskanie aż 6 sponsorów! Wszystko dzięki Maćkowi, który zorganizował tą czadową imprezkę i upiekł szarlotkę!:D
Ale są też minusy, bo niestety jakiś brodaty kasztan robił fotki trzymając pionowo telefon:P Potraktujmy ten turniej jako testowy pod tym względem, na pewno podczas grania telefon jest wygodniejszy niż aparat, ale trzeba umieć go odpowiednio trzymać.
Gdzie teraz warto robić zakupy? Najlepiej w miejscach, które wspierają graczy:
Także polecam! Przy okazji wspomnę, choć będę o tym jeszcze nie raz pisał, ale od razu chciałbym się pochwalić, że robiąc zakupy na stronce Miniatures Art Team z kodem: BeardedOrc2019_01 dostajecie 5% zniżki na wszystkie artykuły. Tak tak to pierwsze drzwi, które otwieram z dyni:D
Co do samego turnieju to poszło mi fatalnie, 20 miejsce i przegrane dwie gry... ból straszny:P Pokarało mnie za pomysł zagrania armią na totalnym naporze i zawsze czegoś brakowało, żeby wygrać. No dobra nie umiem ofensywnie grać w tą grę, ale lubię, bo Herd męczyłem cały sezon z nadzieją, że wreszcie uda mi się zając podium hehe:D Co do samych gier nie ma się nad czym rozpisywać, ale:
Pierwsza bitwę zagrałem z Patrykiem, mega sympatyczny gość, ale gra jaszczurkami. No co zrobisz, oka nie wyjmiesz. Cała gra poszła by mi lepiej gdybym umiał czytać, kompletnie nie zakodowałem, że mała jaszczurka na ogromnej jaszczurce lata. Myślenie Ogra, skoro nie ma skrzydeł to nie lata, po co czytać dokładnie rozpiskę. Ogólnie ja zjadałem prawą flankę przeciwnika, gdy on rozwal moją lewą i w sumie tyle. Przegrana.
Drugie starcie to Paweł i jego Forces of the Abyss. Armia w całości pomalowana i złożona z oryginalnych modeli Mantica plus parę smaczków z Vanguarda. Szybkie starcie, masa błędów z mojej strony, złapałem szarżę w bok od gargulców albo zaszarżowałem rydwanami w taki sposób, że nie byłem w stanie się odwrócić hehe. Totalny brak ogrania. Przegrana.
Trzecia gra i starcie na szczycie, które rozegrałem na przedostatnim stole z Bro Bru, czyli Brodatym brutalem z Bitewnego Zgiełku (na którym czasami się udzielam). No jedyna osoba z ekipy, której jeszcze nie poznałem, więc było ciekawie i zabawnie. Niby klimaciarz z armią niemal w całości złożoną z metalowych unikatów (jak choćby kawaleria krasnali na świniach), ale brutal niesamowity. Zero taryfy ulgowej, że Ogr to trzeba od razu nabić na widły. Sympatyczna i krwawa bitwa, cały czas na poziomie remisu, ale ostatecznie udało się wygrać scenariusz, różnica małych pkt to 20;) Wygrana.
Do kolejnego, kto nie był niech żałuje! Myślę, że ten turniej to wyraźny krok w stronę turnieju dwudniowego, może finał ligi?:D
Veni, vidi, ciałosdałos... nieźle się dzieje, jak widzę. Zawsze fajnie zobaczyć tyle armii w jednym miejscu. Kto wygrał?
OdpowiedzUsuńJakiś MiSiO, ale nie wiem skąd przyjechał:P Turniej mega, oby takich dużych spotkań jak najwięcej;)
UsuńNo jak to kto? ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wygląda :)
No właśnie nikt nie zna gościa, a ten przyjeżdża i wygrywa wszystko:P Polecam, szykuj armię na 23 marca, mały (1200pkt) lokalny turniej o tytuł Króla Popołudnia:D
UsuńNastępnym razem pójdzie Ci lepiej!
OdpowiedzUsuń