czwartek, 9 marca 2017

Figurkowy Karnawał Blogowy, edycja XXXI: Biały kruk

Dziś mój debiut w 31 edycji Figurkowego Karnawału Blogowego.
Aktualną edycje prowadzi Grish autor bloga Fat lazy painter, a pomysłodawcą całej akcji jest Inkub z bloga Wojna w miniaturze. Tematem przewodnim na ten miesiąc jest "Biały Kruk", który wbrew pozorom kryje w sobie masę możliwości. Mi osobiście od razu nasunęła się pewne stara broszura informacyjna firmy GW opisująca grę Warhammer, jednostki występujące w tym systemie i oczywiście zdjęcie z pola bitwy, które przywitało Was dzisiaj. Czyż nie piękne starcie klonów?:)
Mega odjazd, bo od tych paru stron zaczęła się moja miłość do bitewniaków. W dniu gdy pierwszy raz ujrzałem te zdjęcia moja wyobraźnia niemal zagotowała się z nadmiaru wrażeń. Te makiety, modele, dowodzenie całą armią i w dodatku sam mogę to wszystko skleić i pomalować. Ogólnie to było z 15-17 lat temu gdy dostałem tą broszurę od kolegi z ogólniaka, który wcześniej zaraził mnie karcianką Magic the Gathering. Później zaczęły się wizyty w sklepie Bard na Batorego w Krakowie, totalnie nowy świat, nowi znajomi i fascynacja trwa do dzisiaj. Te kilka stron traktuje niemal jak relikwie, która leży sobie zabezpieczona w foliowej koszulce w stosie moich White Dwarf`ów. To mój najcenniejszy Biały kruk w kolekcji:D

Pozwoliłem sobie dzisiaj wyjątkowo podzielić się z Wami tymi stronami, które niemal jak papier w wodnym świecie są dla mnie czymś bardzo wyjątkowym i mają niezwykle dużą wartość sentymentalną. Te kilka stron przeglądałem milion razy nie mogąc zdecydować się na armie. Byłem wtedy młodym szczawiem, którego nie było stać na zakup czegoś lepszego niż blister, ale w wyobraźni przerabiałem różne armie ściągając z internetu wszystkie możliwe informacje na ich temat:D Aż bogowie zesłali mi Mordheim:D 15-20 modeli i można turlać kostki;)

Oto i one, czyż nie są piękne?:D


12 komentarzy:

  1. Mam tak samo, jak Ty! Też w liceum oglądałem takie broszurki, i też się zakochałem w figurkach. Dziękuję za chwilową podróż w czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny kawałek historii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam te broszurki, które w szkole nałogowo przeglądałem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, namówiłeś mnie na przeglądnięcie swoich starych ksiąg. Muszę je jakoś zabezpieczyć bo jak piszesz że masz swoje w koszulkach to trochę się przeraziłem co się teraz dzieje z moimi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też je oglądałem, dawno, dawno temu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że nie tylko ja przechowuje takie relikwie:D Niby takie nic, ale to GW rozpaliło żar do ludków u wielu z nas;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co się dziwić, takie obrazki zostają w pamięci :) Nie posiadam takich relikwi, ale zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Są piękne te broszurki. Nie dziwie się, że je trzymasz. Mam kilka takowych ale nie związanych z figurkami. Czasem trudno pozbyć się czegoś tak trywialnego jak broszurki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja oglądałem ją setki razy :D Sądząc po efektach, sekcję z bohaterami najczęściej. Nazgob i Skaven Sorcerer już pomalowani, Banshee czeka w szufladzie ;) Miała ta broszurka hipnotyczną moc. Piękne wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha! Piękną rzecz mi przypomniałeś! Bardzo dobrze pamiętam tę broszurę! Nie wiem, czy dalej gdzieś ją mam, ale mam za to w pamięci, jak bardzo tych kilka stron inspirowało mnie w przedinternetowych czasach do zajęcia się tym hobby. Raptem parę stron, a można było do tego wracać co chwila i patrzeć bez końca.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurczę, ja tę broszurkę wciąż gdzieś powinienem mieć! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsze czasy Warhammera :-)

    OdpowiedzUsuń